O byciu, które budzi nas do życia - Marzena Jankowska

Blog

O byciu, które budzi nas do życia

Brak mi ostatnio regularności. Balansuję między – idź żwawo w kierunku tego, co chcesz osiągnąć, w sposób jaki lubisz – zdyscyplinowany, bo to przyjemnie samonakręcający się mechanizm, a – odpuść, nic nie rób, bądź. Ostatnio znacznie częściej rozkoszuję się ‘byciem’, z ciekawością i ulgą przyglądając się temu, jak puszcza mi poczucie winy, za długie chwile bezproduktywności. Zaczynam rozumieć i doświadczać, jak bardzo w ‘byciu’ – czystym, niezmąconym intencją, oczekiwaniem, jakąkolwiek presją – zawierają się nieskończone możliwości kreacji. Docieranie do własnej prawdy. Wizjonerstwo, które oznacza głębokie zaglądanie do chwili obecnej, by odkryć w niej ziarenka wzrostu. Bycie naczyniem dla energii, która może przybrać wszelkie formy. ‘Stawanie się’ poprzez powracanie do własnej dzikiej natury.

‘Bycie’ prowadzi nad urwisko lingwistyczne, za którym jest już tylko cisza. Nie ma słów, pojęć, przymiotników, czasowników, rzeczowników, ani przecinków. Tam tętni źródło miłości, dzikości, sensualności i odwagi. Odwaga, która stamtąd pochodzi nie jest heroiczna. Jest immanentna, oczywista, bo płynie we właściwym kierunku-  z ‘bycia’ do ‘stawania się’ istotą powracającą do swojej natury, a nie oddalającą się od niej i jej naturalnych rytmów, w imię jakichkolwiek interesów i oczekiwań.

‘Bycie’ nie jest statyczne i bierne. To najbardziej przeraża tych odpowiedzialnych, autonomicznych, z dużym poczuciem wpływu i potrzebą osiągnieć, że można dać się czemuś ponieść i podążyć za ścieżką z pokorą. Znam to uczucie niesmaku, niewygody i niezgody na to, że lepsze może okazać się dla mnie nie to, co sobie wymyśliłam i zaplanowałam. Bycie nie jest bierne. Jest podążaniem, wchłanianiem i odpuszczaniem. Przemienia wewnętrzny krwotok w strumień życia, poprzez uważność i akceptację. Uwalnia od przymusu bycia jakąś, konsekwentną, spójną, perfekcyjną, bierno-zależną, dominującą – bo sprowadza prawdziwą siłę. Uwalnia od rosnącego poczucia straty wynikającej z osiągania „sukcesów” okupionych ofiarą z duszy.

Nie jesteś już prześladowana, kiedy przestajesz siebie prześladować. Nie musisz uciekać, ani tyranizować siebie i otoczenia. Możesz odpuścić bohaterskie zapędy ego i cieszyć się z każdego centymetra ścieżki, która pojawia się gdy zaczynasz iść swoją drogą. Możesz zacząć czuć, tulić własne serce, ciało i intuicję i dotrzeć do strumienia siły. Jego źródło znajduje się tam, gdzie zaczyna się twoje życie, naprawdę warte przeżycia.