„Niektórzy ludzie mają 20 lat doświadczenia, a inni maja rok doświadczenia…20 razy z rzędu” A. Duckworth
Chcę Wam dziś opowiedzieć nieco więcej o poglądach dwóch Panów, których przedstawiać chyba nie trzeba. Pierwszy z nich to specjalista z zakresu psychologii poznawczej – profesor Anders Ericsson. Zajmuje się on badaniem tego, jak eksperci dochodzą do światowej klasy umiejętności. Wiele osób kojarzy go ze słynnych badań nad skrzypkami, ale pracował też z olimpijczykami, arcymistrzami szachowymi, pianistami koncertowymi, primabalerinami, golfistami z rankingu PGA i specjalistami radiologami. Jest wiec pan profesor światowym ekspertem w dziedzinie światowych ekspertów. Poniższy wykres pokazuje wnioski z jego badań.
Źródło: Duckworth A. (2016). Upór. Potęga pasji i wytrwałości. Wyd: Galaktyka
Umiejętności rozwijają się stopniowo wraz z upływem lat, ale tempo rozwoju powoli spada. Czyli im więcej wiesz w danej dziedzinie, tym z dnia na dzień osiągasz mniejsze postępy. Co więcej, chcąc dziś działać efektywnie w biznesie, nie można być ekspertem tylko w jednej dziedzinie! Moment, w którym czujemy, że krzywa rozwoju zwalnia – czas na kolejną specjalizację. Ponad 4 lata temu, do pracy na sali szkoleniowej dołożyłam jeszcze sprzedaż bezpośrednią i budowanie sieci sprzedaży, co było dla mnie wtedy wiedzą tajemną. Jednak po kilku miesiącach zaczęło skutkować zupełnie nieprzewidzianą przeze mnie synergią. Połączenie wiedzy psychologicznej, znajomości zasad perswazji, umiejętności dydaktycznych i coachingowych ze sprzedażą i budowaniem szerokiej sieci kontaktów, dało mi zupełnie nowe możliwości!
Słynni skrzypkowie z pewnej niemieckiej akademii muzycznej musieli ćwiczyć w przybliżeniu 10 tysięcy godzin przez 10 lat zanim osiągnęli poziom mistrzowski. Ich mniej utytułowani koledzy w ciągu tego samego okresu ćwiczyli nieco połowę mniej. Najdonioślejszym wnioskiem płynącym z badań Ericcsona NIE jest jednak to ILE, ale JAK eksperci ćwiczyli. A ćwiczyli inaczej niż reszta. Były to ćwiczenia celowe (deliberate practise). Co oznacza ćwiczyć celowo?
- ustal strategiczny cel i skupiaj się na jednym, wąskim aspekcie swojej dyscypliny;
- koncentruj się na tym, co ci nie wychodzi, na słabości (nie na tym, co już dobrze umiesz);
- świadomie szukaj wyzwań, którym nie potrafisz jeszcze sprostać (pracowicie szukaj swojej pięty Achillesowej);
- wielkim nakładem pracy, w absolutnym skupieniu ćwicz i pracuj (nawet wtedy, gdy nikt nie patrzy);
- szukaj informacji zwrotnej o tym, co zrobiłeś źle, aby móc to skorygować;
- a potem zacznij wszystko od początku, i jeszcze raz, i jeszcze raz,
aż coś, co było świadomą niekompetencją, stanie się nieświadomą kompetencją – będzie przychodziło z łatwością i bez wysiłku.
Źródło: http://www.dobrytrener.pl/upor-potega-pasji-i-wytrwalosci/
Badania na ćwiczeniami celowymi były prowadzone na szachistach, muzykach i sportowcach. Jeśli zastanawiasz się, czy dotyczą także ciebie – odpowiedź brzmi – TAK! Ponieważ każde, nawet najbardziej twórcze i skomplikowane działanie można podzielić na składowe – a w ich obszarze ćwiczyć konkretne umiejętności. Peter Drucker w książce „Menedżer skuteczny” pisze, że zarządzanie „nie wymaga w przypadku menedżera czegoś specjalnie skomplikowanego. Na efektywność składa się pewna suma nawyków i zabiegów […]”
A co z emocjami? Takie ćwiczenia są wyjątkowo trudne i wyczerpujące.Wymagają wielkiej odporności psychicznej i raczej nie sprawiają przyjemności. Być może to właśnie jest powodem tego, że tak niewiele osób dochodzi do poziomu mistrzowskiego (a NIE dla tego, że tylko nieliczni są utalentowani). Czy ciężka praca może być przyjemna?
Czas wspomnieć o drugiej wybitnej postaci. Profesor Mihaly Csikszentmihalyi jest psychologiem równie cenionym, jak Ericcson. Obydwaj poświęcili swoje życie na badanie ekspertów, ale mieli zupełnie odmienne podejście. Dla Csikszetmihalyi’ego to, co jest najbardziej charakterystyczne dla mistrzów to przepływ (flow). Stan absolutnego skupienia, który prowadzi do uczucia spontaniczności i radości. Polega na wykonywaniu czegoś na najwyższym poziomie, ale zarazem bez wysiłku – bycie całkowicie zanurzonym w tej czynności w stanie euforii. Setki zbadanych przez profesora ekspertów opisywało ten stan podobnie.
Ericsson odnosi się sceptycznie do możliwości osiągania stanu przepływu podczas ćwiczeń celowych ponieważ są one pieczołowicie zaplanowane, a przepływ ma charakter spontaniczny. Poza tym w ćwiczeniach poprzeczka postawiona jest powyżej umiejętności, co wymaga dużego wysiłku, a przy flow wyzwanie i umiejętności są prawie na równym poziomie, co wiąże się z gładkością i przyjemnością ich wykonywania.
Csikszentmihaly wyraża jednak przeciwny pogląd. Nawet gdy nauka przychodzi z trudem, to jeśli wiesz, że warto się czegoś nauczyć, że to, co opanujesz pozwoli ci lepiej wyrazić siebie i osiągnąć to czego pragniesz – nie będziesz czuł goryczy.
Jakie to jest spójne tym, co mówi Kelly McGoonigal o naturze WYZWANIA! Kiedy uda nam się w życiu zamienić zagrożenia w wyzwania, to z całą pewnością nie będzie to oznaczało wyłącznie euforii, ekscytacji i optymizmu. Te stany i odczucia będą wciąż mieszać się z różnymi negatywnymi emocjami – jak strach, niepewność czasem frustracja i żal. Zupełnie podobnie jest ze współczuciem, gdzie współodczuwanie negatywnych emocji zazębia się z wieloma fantastycznymi odczuciami, które powstają wtedy, gdy jesteśmy z kimś blisko i budujemy więzi!
Jaka jest więc prawda? Przepływ i upór idą ręka w rękę i tak jak w tyglu naszego życia mieszają ze sobą całą gamę emocji. Jedno jest pewne – uparci więcej ćwiczą celowo i częściej doświadczają przepływu. Nie ma tu sprzeczności, bo ćwiczenia celowe to rodzaj zachowania, a flow to doświadczenie. Ericcson mówi o tym, co mistrzowie robią, a Csikszentmihaly – co czują. I niekoniecznie czują, gdy to robią, ale wtedy gdy dana czynność się automatyzuje i zaczyna wychodzić dobrze. Może więc być tak, że ćwiczenia przygotowują do finalnego występu, któremu towarzyszy przepływ.
Badania tych dwóch specjalistów wyraźnie pokazują, co wiemy już od dawna, że talent może być jedynie małą składową osiągnięć. Te zaś wymagają dużej odporności psychicznej, bo powstają na bazie żmudnych, trudnych i wyczerpujących ćwiczeń celowych powtarzanych latami.
Źródło: http://www.dobrytrener.pl/upor-potega-pasji-i-wytrwalosci/
Pływak Rowdy Gaines pewnego dnia policzył, ile ćwiczeń wymagało od niego wypracowanie wytrzymałości, pewności siebie, umiejętności oceny sytuacji i technik koniecznych do zdobycia olimpijskiego złota. Po zsumowaniu wszystkich nawrotów po 50 metrach, w ciągu okresu poprzedzającego igrzyska w 1984 roku, przepłynął co najmniej 32 tysiące kilometrów. Opłynął świat. A czy ćwiczenia i treningi dały mu przyjemność? Nigdy ich nie lubił! Dlaczego więc się nie poddał? Pływak na to pytanie odpowiada tak: „Bo kochałem pływać…Uwielbiałem rywalizację, rezultaty treningu, poczucie bycia w formie, zwyciężanie, podróżowanie, spotykanie się z przyjaciółmi. Nie cierpiałem ćwiczyć, ale powodowała mną szeroko pojęta pasja pływania.”
Patrząc na mistrzów w jakiejkolwiek dziedzinie widzimy ludzi, którzy robią coś bez wysiłku. Choć nie czuję się w najmniejszym stopniu mistrzem wystąpień publicznych, czasem zdarza mi się usłyszeć, że przychodzi mi to z taką łatwością. Kiedyś mnie to irytowało. Spędziłam przez ostatnie 11 lat około 11 tysięcy godzin na sali szkoleniowej. Cóż…”Nikt nie chce ujawniać wielogodzinnego procesu stawania się. Każdy woli zaprezentować końcowy rezultat swoich zmagań”. Te trenerskie czy menedżerskie o tyle różnią się od sportowych lub muzycznych, że niestety nie da się poćwiczyć w samotności, bo polegają one na ciągłej interakcji z drugim człowiekiem. I chyba to jest w nich najbardziej fascynujące.
Literatura:
Duckworth A. (2016). Upór. Potęga pasji i wytrwałości. Wyd: Galaktyka
Jankowska M., Wolfigiel B (2015). Automotywacja. Odkryj w sobie siłę do działania. Wyd: Edgard