O emocjonalnej zupie, randkach nad przepaścią i i skutecznym sposobie na lęk przez wystąpieniami publicznymi część I - Marzena Jankowska

Blog

O emocjonalnej zupie, randkach nad przepaścią i i skutecznym sposobie na lęk przez wystąpieniami publicznymi część I

Psychologia emocji to obszar złożony, trudny a momentami bardzo kontrowersyjny. Nie trudno wywołać burzę nową hipotezą, bo temat dotyczy absolutnie wszystkich i nie sposób nie dotknąć tu czułych i bolesnych obszarów życia.

Ostatnio moje ogromne zaskoczenie wywołało wystąpienie dr Lisy Feldman Barret, która bada naturę emocji od 25 lat. Obserwując wyrazy mimiczne tysięcy twarzy, fizjologiczne odpowiedzi ciała i mózgi osób doświadczających emocji oraz analizując tysiące prac na ten temat opublikowanych przez ostatnie 20 lat, doszła do wniosku, iż nie istniej coś, takiego jak wrodzony układ emocjonalny. Okazuje się, że nie ona jedna…

Zupełnie błędnie rozumiemy naturę emocji, uznając że jest to niekontrolowana reakcja na bodźce (w pewnych obszarach wręcz zakodowana ewolucyjnie). Według dr Barret emocje to…domysły, tworzone przez nasz mózg na bieżąco. Teza ta może wywołać zarówno złość (szczególnie w przypadku osób, które z emocjami mają problem) jak i wielką nadzieję, gdyż okazuje się, że nad emocjami mamy znacznie więcej kontroli niż nam się wydaje.

Emocje nie są wbudowane w nasz mózg. Budujemy je sami, a nasz umysł w tym procesie może stać się naszym przyjacielem, albo najgorszym wrogiem.

To jednak oznacza, że będzie trzeba wziąć za nie znacznie więcej odpowiedzialności. Nie są one w żaden sposób wrodzonymi mechanizmami mózgu. Przy okazji swoich wieloletnich badań z użyciem obrazowania mózgu dr Barret doszła do wniosku, że WSZYSTKIE emocje są wyuczone!

Mózg nie reaguje na świat. Mózg tworzy doświadczenie świata na podstawie… doświadczeń.

Firmy technologiczne szukając emocji na twarzy i w ciele popełniają fundamentalny błąd w założeniu, że one tam są. W rzeczywistości sam ruch twarzy czy pobudzenie w ciele nic nie znaczy, dopóki nie zostanie połączone z kontekstem, z sytuacją w jakiej się odbywa. Uśmiech może oznaczać smutek, zakłopotanie czy pogardę, a płacz – radość czy wzruszenie.

Z naszymi własnymi, osobistymi emocjami jest podobnie. To znaczy, że na bieżąco tworzymy domysły korzystając z doświadczenia, a niebagatelną rolę odgrywa w tym nasza pamięć. I tu otwiera się kolejny szeroki obszar badawczy – bo jak wiemy, nasze mózgi nie rejestrują wydarzeń, takimi jakimi były, ale utrwalają nasze ich interpretacje. Ba! Interpretacje tych samych wydarzeń się zmieniają, modyfikując też samo wspomnienie (mamy na to sporo dowodów naukowych, choćby w psychologii sądowej i badaniach na naocznych świadkach wydarzeń.). Widzę to podczas szkoleń, gdy proszę czasem uczestników o narysowanie linii życia z uwzględnieniem wydarzeń pozytywnych i negatywnych. Bardzo często pojawia się pytanie: ale mam ocenić jakie były wtedy, czy teraz jak je postrzegam?

Wielu zaprotestuje. Ale jak to! Przecież widać, że dopiero co urodzone dziecko doświadcza emocji – płacze, wierci się, a już w okolicach trzeciego miesiąca życia uśmiecha widząc znaną twarz. Tyle, że te proste odruchy, wynikają z jeszcze prostszych podstawowych odczuć, jak spokój lub pobudzenie. To barometr tego, co dzieje się wewnątrz organizmu, ale to jeszcze nie są emocje.

Profesor Joseph LeDoux wybitny, amerykański neuronaukowiec (a przy okazji także wokalista, gitarzysta i autor tekstów rock’n’rollowego zespołu The Amygdaloids) w ponad 600 stronicowym dziele dotyczącym lęku (160 stron bibliografii!), wiele miejsca poświęca świadomości, jako elementowi niezbędnemu do powstania emocji. Daje też piękną analogię, która bardzo pomaga zrozumieć tę nową koncepcję, w której wszystkie emocje zawierają element interpretacji i przewidywania. Tak jak smak zupy powstaje na bazie jej składników, tak emocje i to jak ich doświadczamy, powstają dzięki kombinacji nieemocjonalnych elementów. Do powstania zupy potrzebna jest woda, cebula, marchewka, kurczak, przyprawy, które per se nie są zupą. Smak zupy można zmienić subtelnie dodając więcej pieprzu, soli czy pietruszki, albo jakościowo zmieniając kurczaka na rybę czy dodając pastę curry.

Na podstawie: „Lęk. Neuronauka na tropie źródeł lęku i strachu”, Joseph LeDoux

Nieemocjonalnymi składnikami emocji są: przetwarzanie sensoryczne (doświadczenia płynące z ciała), aktywność obwodu przetrwania (to te pierwotne, starsze ewolucyjnie struktury), pobudzenie mózgu, cielesne sprzężenia zwrotne (ciało oddziałuje na mózg, a mózg na ciało) oraz pamięć długotrwała (wspomnienia i wiedza). Pamięć robocza jest garnkiem, w którym gotuje się emocjonalna zupa. Niektóre z tych składników działają oddolnie – pierwotna reakcja obrona i pobudzenie w ciele. Pozostałe oddziałują odgórnie – te związane są ze świadomością, wolą, nakierowaniem na cel.

Emocje których doświadczasz są twoim własnym dziełem. Nikt z nas nie jest skazany na żadne mityczne pierwotne obwody emocjonalne. Zmieniając (nieemocjonalne) składniki niezbędne do powstania emocji, zmieniamy też same emocje. Możemy nauczyć mózg przewidywać inną przyszłość w inny sposób. Dr Barret nazywa to projektowaniem swoich własnych doświadczeń.

Ha! W tym kontekście pojęcie „stres”, czyli wielki, pojemny wór, do którego wrzucamy każdy życiowy dyskomfort – będzie jeszcze trudniej zdefiniować. Co nie oznacza, że nie znamy skutecznych sposobów na zwiększanie własnej siły psychicznej i wzmacnianie zdrowia psychicznego w obliczu presji, zmienności środowiska czy bolesnych doświadczeń! I właśnie to, że zadajemy trudne pytania – co tak naprawdę badają naukowcy posługując się pojęciem stres, sprawia że demaskowane są błędne, a czasem niezwykle szkodliwe konkluzje. Ale o tym jak skorzystać z tej wiedzy w bardzo praktyczny sposób – w kolejnych odcinkach. Stay tuned…

Źródła:

https://www.ted.com/talks/lisa_feldman_barrett_you_aren_t_at_the_mercy_of_your_emotions_your_brain_creates_them

„Lęk. Neuronauka na tropie źródeł lęku i strachu”, J. LeDoux

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *