O emocjonalnej zupie, randkach nad przepaścią i skutecznym sposobie na lęk przed wystąpieniami publicznymi - część II - Marzena Jankowska

Blog

O emocjonalnej zupie, randkach nad przepaścią i skutecznym sposobie na lęk przed wystąpieniami publicznymi – część II

Czasem zadaję męskiej części sali szkoleniowej lub wykładowej pytanie: Gdybyś miał się umówić z fajną dziewczyną na randkę i chciał zwiększyć prawdopodobieństwo ponownego spotkania, to gdzie byś ją zabrał? Na most wiszący nad przepaścią czy do sympatycznej, przytulnej kawiarenki? Dacie wiarę, że ktoś przeprowadził podobne badania?[1]. Nie od dziś wiadomo, że kiedy ktoś nam się podoba nasze serce zaczyna bić mocniej. Okazuje się, że mechanizm działa też w drugą stronę. W naszym ciele dyndającym nad przepaścią pojawiają się różne objawy fizjologiczne. Gdy przyjrzeć im się bliżej, okaże się, że niewiele różnią się od…podniecenia seksualnego. Ponieważ kontekstem tego „dyndania” jest randka, mózg nadaje temu pobudzeniu adekwatne znaczenie – powstaje „adekwatna” do sytuacji emocja. Jaki z tego wniosek? Na randkę tylko na most albo do wesołego miasteczka! A poza tym – to MY sami nadajemy pobudzeniu naszego ciała odpowiednie znaczenie – w wyniku tej interpretacji, powstaje emocja!

To teraz przyjrzyjmy się „problemowi”, z którym zmaga się zdecydowana większość pytanych o to osób: Czy doświadczasz dyskomfortu związanego z wystąpieniami publicznymi (egzaminami i wszystkimi innymi sytuacjami, w których jesteśmy wystawieni na ocenę społeczną). Czasem myślę nawet, że to krótki i dobry test na psychopatię. Ogromna większość „normalnych” osób czuje wyraźne pobudzenie fizjologiczne swojego ciała w odpowiedzi na zbliżające się wystąpienie. Podobno wystąpień publicznych boimy się bardziej niż śmierci! Część z nas interpretuje je tak negatywnie, że radzi sobie zdecydowanie poniżej swoich możliwości.

Co możemy z tym zrobić? Od najmłodszych lat dostajemy najgorszą możliwą radę, co do tego, co należy zrobić w tej sytuacji – próbować się uspokoić. Kiedy doświadczamy silnego pobudzenia i próbujemy się „nie przejmować” lub wyluzować, to trochę tak, jakbyśmy byli rozpędzeni do 130km/h jadąc autostradą i chcieli się szybko zatrzymać wciskając hamulec. Po pierwsze jest to niemożliwe, żeby zatrzymać się natychmiast, po drugie – grozi śmiertelnym niebezpieczeństwem. Adam Grant w swoich doskonałych „Buntownikach”, a dokładnie w rozdziale 8. Poświęconym radzeniu sobie z lękiem, apatią, mieszanymi uczuciami i gniewem, posługuje się inną ciekawą metaforą. Kiedy płyniesz pod prąd (popularnie mówiąc – wychodzisz ze swojej strefy komfortu), musisz najpierw „rozkołysać łódź”, a potem wystarczająco długo „utrzymać ją na stałym kursie”.

Alison Wood Brooks przeprowadziła ciekawe badania na studentach przed wygłoszeniem mowy. Dokonując losowego wyboru połowę prosiła o wypowiedzenie słów: „jestem spokojny”, a połowę – „jestem podekscytowany”. Użycie tego jednego słowa – spokojny lub podekscytowany, znacząco wpłynęło na jakość przemówień! „Podekscytowani” nie tylko zostali lepiej ocenieni przez widownię, ale też zwiększyli długość swojego wystąpienia o 29% w porównaniu ze „spokojnymi”. Można więc powiedzieć, że znaleźli w sobie dość siły odwagi, by na scenie spędzić dodatkowe 38 sekund. Podobne wyniki uzyskano w przypadku zdawania testu z matematyki – 22% lepsze wyniki osiągali Ci, którym powiedziano, że powinni być przejęci, niż ci którym doradzano spokój.

Znacznie łatwiej jest zamienić emocję o dużym ładunku energetycznym (jak strach) w inną wynikającą z wysokiego pobudzenia (jak ekscytację) niż w relaks czy spokój. Zgodnie z nowym spojrzeniem na emocje, strach powstaje jako domysł dotyczący tego, co wydarzy się w przyszłości, na podstawie tego, co znajduje się w naszej pamięci. Ale przecież nie wiemy co się wydarzy! Naciskając na „gaz” zamiast na „hamulec” koncentrujemy się na powodach dla których pędzimy przez siebie dostarczając sobie dobrej, dodatkowej dawki motywacji.

Ten mechanizm czy wręcz prosty trik zamiany strachu w ekscytację jest skuteczny z jeszcze jednego powodu. Jak już wiemy, w powstawaniu emocji bierze udział nasza uwaga. Uwaga działa jak reflektor – może być skierowana na jeden „obiekt” jednocześnie (choć niektórzy są całkiem nieźli w szybkim przełączaniu go pomiędzy obiektami, tracąc przy tym mnóstwo energii). Gdy próbujemy się uspokoić, reflektor uwagi oświetla niechcianą, bo lękowo interpretowaną reakcję fizjologiczną naszego ciała. Nasza energia podąża za uwagą, a to na co zwracamy uwagę rośnie – i tu kłaniają się tak zwane paradoksalne efekty kontroli umysłowej. Przy próbach uspokojenia się, napięcie zamiast opadać, rośnie jeszcze bardziej, w końcu doprowadzając do kompletnej dezorganizacji zachowania, czyli tego, co w przypadku wystąpień publicznych niektórzy nazywają „czarną dziurą” czy „nie wiem jak się nazywam”. Kiedy uczymy się zmieniać lęk w ekscytację, uwaga zostaje przekierowana z ciała na cel. Mamy po prostu więcej zasobów poznawczych, żeby zając się wyzwaniem, przed którym stoimy.

Uwielbiana przeze mnie Kelly McGonigal w innym doskonałym wystąpieniu na konferencji TED, zaleca wręcz dziękować swojemu mądremu ciału za to, że przygotowuje nas do sprostania wyzwaniu. Zachęcam, żeby wypróbować przy najbliższej możliwej okazji – efekty są niebywałe!

Warto przy okazji wspomnieć, że jednym z podstawowych sposobów „uspakajania się” jest głębokie oddychanie, któremu należy się osobny komentarz. Prawidłowe oddychanie wpływa korzystnie na zmienność rytmu zatokowego naszego serca – im większa zmienność (oczywiście w granicach normy), tym lepiej. Nerw błędny – z łaciny wędrowiec – to ważny aktor na scenie, na której rozgrywa się regulacja naszych reakcji. Odbiera sygnały z większości ważnych organów naszego ciała, od tchawicy, przez serce, jamę brzuszną, po jelito grube i przekazuje je do mózgu. Kiedy zmienność rytmu serca jest duża, wysyła informację do mózgu – „wszystko jest ok, niebezpieczeństwa brak, włączamy obwody górne” – odpowiadające również za samokontrolę. Oznacza to, że opanowanie sztuki prawidłowego oddychania, nawet w szczególnie trudnych sytuacjach, pomaga nam utrzymać kontrolę, koncentrację i zdolność szybkiego myślenia i wyciągania informacji z pamięci. Oddychajmy więc świadomie, nie po to, żeby się uspokajać, ale żeby przy dużym pobudzeniu utrzymać zdolność działania wysokiej jakości (a przy okazji pobudzenie ustabilizuje się na sprzyjającym nam poziomie).

[1] D. G. Dutton i A.P.Aron, Some Evidence for Heightened Sexual Attraction Under Conditions of High Anxiet, „Journal of Personality and Social Psychology 1974, t.30, s.510-517

Literatura:

Wiseman R. (2012), 59 sekund. Pomyśl chwilę, zmień wiele, Warszawa: W.A.B

Grant A. (2018), Buntownicy. Kreatywni liderzy zmieniają świat, Warszawa: MT Biznes

McGonigal J. (2017), SuperBetter. Życie to gra, naucz się wygrywać, Warszawa: Wydawnictwo Czarna Owca

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *